Tagi: podróż

cze 07

Perła orientu – Mostar

 

Cześć Podróżniki!

Zabieram Was do „perły orientu”, czyli bośniackiego Mostaru.

Kilka informacji podstawowych 
Bośnia i Hercegowina to kraj położony na Półwyspie Bałkańskim, ze stolicą w Sarajewie, sąsiadujący m.in. z Chorwacją. Uwaga region ten nie należy do Unii Europejskiej (dlatego zaczynamy z przytupem). Państwo zostało podzielone na dwie jednostki administracyjne – Federację Bośni i Hercegowiny oraz Republikę Serbską. Podział jest skutkiem bałkańskiej wojny domowej. Wiem, dla zwykłego człowieka jest to trochę trudne do ogarnięcia.

Sam Mostar jest umowną stolicą Hercegowiny. Nazwa miasta pochodzi od słowa mostari, co oznacza „strażnicy mostu”. No właśnie… most, czyli wizytówka miasteczka, ale o nim troszkę później. Pierwsze wzmianki o osadzie, założonej przez Turków, pojawiły się już w średniowieczu.

Co trafiło do mnie najbardziej? Mostar jest opisywany przez innych jako miejsce spotkań wielu wyznań i szczerze przed rozpoczęciem zwiedzania bałam się, że połączenie religii może wywołać tandeciarstwo. Na szczęście, było zupełnie inaczej. Trzema przeważającymi w tym mieście siłami są: Katolicyzm, Islam i Judaizm. Już połączenie dwóch pierwszych wydaje się być niemożliwe, ale to tylko błędny pogląd wykreowany przez sytuację na świecie.

W drogę

Poznawanie „perły orientu” zaczęło się pod kościołem świętego Piotra i Pawła (który ku mojemu zaskoczeniu jest pod opieką franciszkanów). Ktoś zapyta „Gdzie ten orient?”, uwierzcie lub nie, ale sama w duchu zadawałam sobie to pytanie mijając, sporych rozmiarów, świątynię katolicką.

Ciekawiej zaczęło się robić po pokonaniu zwykłego przejścia dla pieszych. Przewodnik, zwrócił naszą uwagę na pusty plac, który na pierwszy rzut oka wyglądał jak wysypisko śmieci. Okazało się, że właśnie tam w najbliższym czasie ma powstać synagoga żydowska. Tu po raz pierwszy opadła mi przysłowiowa kopara, ponieważ ten plac budowy znajdował się dosłownie dwie minuty drogi od budynku pod opieką franciszkanów.

IMG_20180527_123515

Na pytanie czy to się ze sobą „nie gryzie”, pilot wycieczki odpowiedział, że nie. Wręcz przeciwnie, w Mostarze panuje niesamowity spokój mimo różnorodności wiary. Najliczniejszą grupą wyznaniową od kilku lat pozostają niezmiennie katolicy, ale dlatego, że osoby które nie zdeklarowały swojej religii liczone są jako zwolennicy Chrześcijaństwa. Judaizm cieszy się najmniejszą popularnością (o ile można tak mówić w kwestii wyznania), ale i tak udało im się zebrać fundusze na wybudowanie swojej bożnicy.

Podążając w stronę Starego Mostu wkraczamy wreszcie w klasyczny orient. Nie ukrywam, że czułam się porażona pięknem tego co widziałam. Z perspektywy czasu jest to dla mnie trochę śmieszne, ponieważ szliśmy przez wielki muzułmański targ, pełen tradycyjnych wyrobów tureckich. To właśnie różnorodność barw i produktów na stoiskach robiły „największą robotę”. Nie dało się przejść obok tego wszystkiego obojętnie.

Most i rozczarowanie

Ikoną Mostaru jest, wspomniany już, most, wybudowany w 1566 roku, zburzony przez Chorwatów w czasie działań wojennych. Ostatecznie odbudowany w 2004 roku oraz wpisany na listę światowego dziedzictwa kulturowego UNESCO. Dla mnie, największe rozczarowanie całego wyjazdu. Nie mam w zwyczaju oglądania zdjęć z miejsc, do których mam zamiar się wybrać. Dlatego byłam przygotowana na masywny i pięknie ozdobiony most w klasycznym, orientalnym stylu. Błąd.

IMG_20180527_112451

Okazały może i jest, ale spodziewałam się czegoś innego. Ciekawe jest to, że co roku Red Bull organizuje w Mostarze konkurs skoków do Neretwy (rzeka przepływająca pod mostem). Podobno jest to dosyć spore wydarzenie na skalę światową. Jednak, nawet w zwykły dzień na moście można spotkać śmiałków, którzy czekają, aż turyści zapłacą im za efektowny skok do wody. Żerowanie na zwiedzających… omijam szerokim łukiem. Z wiaduktu możemy podziwiać meczet oraz pobliski minaret, z którego da się usłyszeć nawoływanie na modlitwę.

Do samego meczetu prowadzi wąska uliczka, wzdłuż której nadal mamy możliwość odkrywania orientalnych wyrobów, jednakże po drugiej stronie mostu dominuje już gastronomia. Popularnym i stosunkowo tanim daniem tureckim jest burek, czyli ciasto (bardzo podobne do francuskiego) wypełnione baranim mięsem mielonym. Jedna porcja przypomina kawałek pizzy, ale jest to tak syte, że nawet największy łasuch może mieć problem. Koszt takiego przysmaku to w zależności od restauracji 2-5 euro.

IMG_20180527_122102

Jedzenie w cenie

Jeśli ktoś woli słodkie przysmaki, polecam skusić się na baklawę (boś. baklava). Głównym składnikiem tego ciasta są orzechy oraz miód. Ich mieszanka zamknięta jest między dwoma kawałkami ciasta filo. Żeby nikt nie narzekał, że mało mu węglowodanów, całość przed podaniem polewana jest syropem cukrowym. Cena: 1-3 euro.

Popularna w Mostarze jest również kawa… po turecku, podana w tradycyjnych naczyniach (które swoją drogą są bardzo drogie). Cała zabawa polega na tym, że większa część przygotowań napoju należy do nas. Proces parzenia nie jest skomplikowany, a w każdym lokalu kelnerzy z wielką chęcią pokażą nam jak to zrobić. Koszt: 2-5 euro.

IMG_20180527_120317

Niestety nie może być ciągle tak kolorowo i pozytywnie. Dużym, negatywnym zaskoczeniem był dla mnie meczet, a raczej jego otoczenie. Jestem przyzwyczajona raczej do spokoju wokół kościoła katolickiego. Przy świątyni islamskiej kwitnie handel! Na przeciwko wejścia ustawione jest 5 lub 6 straganów z chustami, torbami czy ceramiką. Czułam pewien niesmak.

Kociołek z czarami

Sam Mostar (a raczej jego muzułmańska część) oczarował mnie swoim orientalnym pięknem. Idąc główną uliczką można poczuć klimat serialu „Wspaniałe stulecie” (swoją drogą polecam gorąco). Wiele elementów pokrywa się z wszystkimi opisami, które zawsze wydawały mi się strasznie koloryzowane.

Jako osoba wierząca (katoliczka, nie wstydzę się tego) czułam się na początku dziwnie stąpając po terenie Muzułmanów. Nie wynikało to z braku tolerancji, bo nie widzę problemu w życiu z ludźmi innego wyznania, ale człowiek działa w dosyć śmieszny sposób. Podświadomie boimy się tego co jest nieznane. Dla mnie takim „nieznajomym” były właśnie orientalne klimaty, ale każde doświadczenie podobne do tego jest budujące dwa razy bardziej.

Co warto przywieźć z Mostaru? Na pewno nie ceramikę ani zestawy do kawy po turecku, są one stosunkowo drogie (około 300-400 złotych), a w ostatecznym rozrachunku nie zostaną wykorzystane. Warto zajrzeć do sklepu z tradycyjnymi słodkościami po ręcznie robioną chałwę (około 4 euro), czy lokum czyli małe żelowe kostki, najczęściej o smaku owocowym. Za czasów sułtanów, były używane jako słodzik do kawy. (cena podobna do chałwy).

IMG_20180527_113601

Czy wróciłabym do tego miasta? Z chęcią, ale na pewno skupiłabym się bardziej na poznaniu części katolickiej. Jednakże, Mostar to dobre miejsce na wycieczkę jednodniową, na dłuższy pobyt może nudzić.

To nie jedyne miejsce w Bośni i Hercegowinie, do którego Was zabieram. Już szykujcie się na podróż do…

… ciiiiiii 😉

 

komentarzy:
0

maj 28

Pakuj się!

 

Hej podróżnicy!

Dzisiaj wpis szybki i wcale nie taki łatwy, bo musimy poważnie porozmawiać o pakowaniu się.

Pakuj się rozsądnie. Niech ta zasada przyświeca Ci przez cały okres przygotowań.

Pierwszymi rzeczami, które musisz zapakować są dokumenty, pieniądze i apteczka. Wcale nie przez to, że pieniądz rządzi światem, ale po prostu to są najważniejsze elementy wyposażenia podróżnika.

Oczywiście, wszystko zależy od tego gdzie jedziemy i na jak długo. Dlatego podzielimy post na dwie części.


 

CIEPŁO

_Nie jestem profesjonalistą, ale dopóki mi wychodzi to nie narzekam_(3)

Nieważne czy pakujesz się na egipską plażę czy na działkę do wujka Stasia. W plecak pakuj tylko to co najbardziej potrzebne.

To zapakuj na podróż w ciepłe rejony:

  1. Woda – nikt nie chce zemdleć z odwodnienia!
  2. Krem na opalanie – w zależności od własnych preferencji zapakuj odpowiedni filtr.
  3. Ręcznik – jeśli pot poleje Ci się po policzku zawsze będziesz mógł się wytrzeć.
  4. Strój kąpielowy – może kąpiel w morzu albo w basenie?
  5. Okrycie wierzchnie – na późne powroty.
  6. Nakrycie głowy – aby jej nie przegrzać.

Oczywiście to nie wszystko, ale na pewno najważniejsze rzeczy, o których powinieneś pamiętać w czasie pakowania.


 

ZIMNO

_Nie jestem profesjonalistą, ale dopóki mi wychodzi to nie narzekam_(4)

Co jeśli wybierzesz góry albo ekstremalną Grenlandię? Na tę podróż na pewno nie pakuj stroju kąpielowego.

To zapakuj w zimne rejony:

  1. Ciepłe okrycie – pamiętaj, żeby ubierać się na tzw. „cebulę”.
  2. Wygodne buty – zwłaszcza jeśli planujesz iść w góry.
  3. Nakrycie głowy – czapka labo nauszniki wskazane!
  4. Gogle – jeśli jedziesz w śnieżne rejony, żeby słońce nie raziło Cię w oczy.
  5. Ciepłe skarpetki – to nie żart, nie chcesz chyba się przeziębić.

Z wyjazdami w zimne części świata jest trochę trudniej niż z podróżami nad morze, bo nasz bagaż mimo że wydaje się być uboższy wcale taki nie jest.


Mam nadzieję, że lista rzeczy do spakowania już odhaczona. Jesteśmy super blisko do naszego pierwszego wyjazdu. Wy się tam pakujcie, a ja uciekam szykować wpis o jednej z mojej podróży, którą wspominam najlepiej. Może kogoś zainspiruję?

See Ya!

komentarzy:
0

maj 28

CEL! PAL! PODRÓŻ!

Hej!

Na dobry początek podróżowania… Tytuł może trochę nielogiczny, ale całkiem ważny.

Zanim ruszymy w świat na podróż życia warto się na to przygotować.

_Nie jestem profesjonalistą, ale dopóki mi wychodzi to nie narzekam_(2)

CEL

Gdzie podróżujemy? Dobre pytanie, a odpowiedź nie może być przypadkowa. Pamiętaj, żeby mierzyć siły na zamiary. To nie musi być Japonia czy USA. Bardzo ważna jest świadomość budżetu. Zrób mały przegląd miejsc, w które chcesz się udać i czy w ogóle Cię na nie stać 😉

 

NOCLEG

Mamy miejsce! Hurra! Trzeba gdzieś się wyspać w tej podróży no nie? Skończyły się czasy kiedy dzwonimy do hotelu z polecenia cioci lub wujka. Przecież jest internet.

 

Sama używam 3 stron, które jeszcze nigdy mnie nie zawiodły:

  1. https://www.booking.com/index.pl.html
  2. https://www.trivago.pl/
  3. https://pl.tripadvisor.com/

Obsługa serwisów jest bardzo intuicyjna. Wybierasz się na wycieczkę? Znasz miejsce? Znasz czas? Znasz swój budżet? Te strony są idealne dla Ciebie!

 

TRANSPORT

To kwestia strasznie dowolna i zależna. Jeśli wybierasz się na podróż życia w Polskę pomyśl nad… pociągiem. Tak, wiem co napisałam. Sama zjechałam nasz kraj od morza po góry pociągiem i to wcale nie jest takie złe (i nie najdroższe!). Oczywiście, jeśli masz możliwość podróży samochodem to też dobra opcja, jednak na jedną osobę trochę droga. Warte uwagi w ostatnich latach stały się autokary tj. PolskiBus (https://www.flixbus.pl/polskibus).

Jedziesz zagranicę? Przeszukaj tanie linie 😉 Jeśli zaplanujesz podróż stosunkowo wcześniej bilety lotnicze możesz kupić za przysłowiowe grosze. Oczywiście oprócz lotów pozostają opcje: autokar, samochód czy nawet pociąg, ponieważ InterCity oferuje trasy m.in. do Węgier, Niemiec czy Francji.

 

MISJA ORGANIZACJA: ZAKOŃCZONA

Jeśli masz już: cel, nocleg i transport to gratulację. Zrobiłeś albo zrobiłaś pierwszy krok w stronę podróży życia! Nie było aż tak źle co nie? Obiecuję, że ze mną nie zginiesz! Wręcz przeciwnie, możesz przeżyć przygodę życia, oczywiście jeśli tylko dobrze ją zaplanujesz i o niczym nie zapomnisz.

Widzimy się w kolejnym poście gdzie każę się Wam… pakować! Oczywiście w ekspedycję.

See Ya!

 

komentarzy:
0